do Corporate, Finansowanie przedsiębiorstw, Private Equity

 

We wrześniowym numerze Przeglądu Prawa Handlowego ukazał się bardzo interesujący artykuł profesora Andrzeja Kidyby, w którym autor proponuje szereg zmian w przepisach Kodeksu Spółek Handlowych dotyczących spółek osobowych. [1]  O ile same propozycje zmian są interesujące i co najmniej w wielu wypadkach pożądane (o tym w drugiej części wpisu) to nie ukrywam, że zaskoczyła mnie treść i forma wstępu do wskazanego artykułu.

W kilku pierwszych zdaniach artykułu prof. Andrzej Kidyba ponownie wyraża zaniepokojenie faktem proponowanej od dłuższego czasu reformy kapitału zakładowego w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Prof. Kidyba wskazuje, iż propozycja obniżenia obowiązkowego kapitału zakładowego spółki z o.o. do 1 zł (czy też umożliwienia tworzenia spółek „bezkapitałowych”) wprowadza niebezpieczeństwo wyhamowania zainteresowania spółkami osobowymi. Prowadzić ona będzie zdaniem Profesora również do zatarcia koniecznych różnic konstrukcyjnych między spółkami osobowymi a kapitałowymi. Idąc dalej, Profesor za niepotrzebną uznaje nowelizację KSH z 2008 roku, która zmniejszyła minimalny kapitał zakładowy dla spółek z o.o. do 5 tys. złotych. Prace nad reformą kapitału zakładowego są prowadzone zdaniem Prof. Kidyby z uporczywą, acz niezrozumiałą konsekwencją.

Jakiś czas temu na łamach korporacyjnie.pl, a konkretnie tutaj, przedstawiłem po krótce główne założenia planowanej reformy. Nie ma sensu ich tu ponownie powtarzać.

Lektura artykułu profesora Kidyby, a dokładniej jego wstępu, skłoniła mnie jednak do ponownego wyrażenia poglądu, iż zarówno obniżenie obowiązkowego kapitału zakładowego w spółce z o. o.,  jak i propozycje wprowadzenia spółki „bezkapitałowej” są krokiem w dobrym kierunku.

Wprowadzone zmiany prowadzą do poszerzenia możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i z tego powodu, zwłaszcza w okresie kryzysu gospodarczego,  są ze wszech miar pożądane.[2]

Nie rozumiem troski o to, iż po planowanych zmianach spółki osobowe będą cieszyły się mniejszą niż dotychczas popularnością. Spółki osobowe nie są polskim dobrem narodowym. Nie zostały również wpisane na listę zagrożonych gatunków WWF. Jeżeli wprowadzenie bardziej dostępnych form prowadzenia działalności w formie spółki z o.o., czy jak pisze Profesor Kidyba możliwość „kupienia ograniczonej odpowiedzialności za 1 złoty”, spowoduje wyhamowanie zainteresowania spółkami osobowymi, to niech i tak będzie. Popularność spółek osobowych nie jest wartością, którą z jakichkolwiek powodów powinniśmy chronić.

Jak już zresztą wspominałem w poprzednim wpisie, zarówno prawne jak i pozaprawne różnice pomiędzy oboma typami spółek pozwalają być spokojnym, iż spółki osobowe nie znikną polskiej rzeczywistości prawnej. Kwestia ograniczenia odpowiedzialności i wstępnego zaangażowania kapitałowego to tylko wycinek różnic pomiędzy oboma typami spółek. Różnią się one przecież również odmienną kwalifikacją podatkową (tzw. „podwójne opodatkowanie” w spółkach kapitałowych), kosztami prowadzenia działalności, a także mniejszym formalizmem i większą elastycznością rozwiązań w spółkach osobowych.

 

***

Niezależnie od polemiki z tezami ze wstępu artykułu chciałbym podkreślić, że wiele z zaproponowanych przez Profesora Kidybę zmian w przepisach dotyczących spółek osobowych jest bardzo ciekawych i wartych dalszej dyskusji. Najbardziej pożądane z mojego punktu widzenia są propozycje wprowadzenia szczególnego trybu zaskarżania uchwał spółek osobowych na wzór rozwiązania znanego ze spółek kapitałowych (s. 22) oraz rozsądzenie sporu co do konieczności jednomyślności uchwał zmieniających umowę spółki w sposób uszczuplający lub zwiększający obowiązki wspólnika (s. 22). Niezwykle interesujące jest również poddanie pod dyskusję możliwości tworzenia spółek osobowych w organizacji (s. 21) oraz spółek jednoosobowych (s. 22).

Gorąco polecam wskazany artykuł przede wszystkim profesjonalistom z doktrynalnym zacięciem.

 

Autor jest radcą prawnym, prowadzi kancelarię prawną w Warszawie.


[1] „Kilka uwag o potrzebie zmian przepisów regulujących spółki osobowe”, Andrzej Kidyba, Przegląd Prawa Handlowego, wrzesień 2012, s. 21 i n.

[2] Nie chcę w tym miejscu powtarzać argumentów o  iluzorycznej gwarancyjnej funkcji kapitału zakładowego w spółce z o.o., czy też proponowanych przez projekt instrumentów ochrony wierzycieli. W tych kwestiach odsyłam do dyskusji jaka toczyła się m. in. na łamach PPH w drugiej połowie zeszłego roku.

+ posts

Andrzej Tropaczyński jest radcą prawnym i założycielem kancelarii prawnej w Warszawie.

Do jego głównych obszarów specjalizacji należą: prawo spółek, transakcje fuzji i przejęć (M&A), prawo kontraktów handlowych i prawo autorskie.

Swoje doświadczenie zawodowe zdobywał przez 9 lat  współpracując z kancelarią prawną Linklaters (od 2007 roku jako radca prawny) w dziale prawa handlowego. W trakcie tej współpracy przeprowadził szereg transakcji M&A, procesów inwestycyjnych i restrukturyzacji korporacyjnych.

Dzięki blisko dwuletniej współpracy z grupą Viacom (lata 2010-2011)  dobrze poznał również wewnętrzne uwarunkowania podmiotu gospodarczego.

Od roku 2011 prowadzi własną kancelarię prawną.

Na ssyp.kylos.pl/korpo zajmuje się przede wszystkim tematyką prawa spółek i transakcji fuzji i przejęć.

Zobacz także

Dodaj swój komentarz

Ustawa o obligacjach. Komentarz
MAR. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie nadużyć na rynku. Komentarz
Prawo Pocztowe Komentarz
Postępowanie cywilne po nowelizacji. Komentarz dla pełnomocników procesowych i sędziów