Pan Tomasz Molga na łamach INN Poland skrytykował program Scale Up, przez który rząd zamierza wspierać startupy. Autor zaczął od zapowiedzi, że zajrzał „pod podszewkę” tego programu. Liczyłem więc na ujawnienie jakichś szokujących faktów. Oczekiwania podgrzał styl tekstu, napisanego miejscami niemal jak artykuł śledczy. Skończyło się jednak wielkim rozczarowaniem, bo nic szokującego nie przeczytałem.
Mój komentarz nie jest o programie Scale Up i nie rozstrzygnę tu, czy ten program jest dobry, czy zły. Chodzi mi tylko o to, że oceny Scale Up w żaden sposób NIE można dokonać na podstawie argumentów „przeciw”, sformułowanych przez Red. Molgę.
Cytat pierwszy:
(…)w projekcie biorą udział zarówno uznane w start-upowym światku marki, jak i firmy, o których „szkoda gadać”
– To akurat cytat nie z Pana Redaktora, ale Pana Mecenasa, na którego powołuje się Pan Redaktor jako na eksperta. Cytat ten został użyty do budowania tezy, przewijającej się w innych miejscach artykułu i będącej głównym argumentem przeciwko Scale Up. Mianowicie, że te pieniądze zostaną źle wydane, bo nie wszystkie startupy, które je dostaną osiągną sukces.
Pan Redaktor ma rację. Zdecydowana większość z tych startupów się nie uda, ale tak to już z nimi jest. To bardzo niepewny biznes. Jednocześnie z szansą na wielokrotne zwroty zainwestowanego kapitału, niwelujące straty na nieudanych projektach.
Przy czym, sukces mogą odnieść zarówno te startupy, które w danym momencie są uznawane (innymi słowy, w których rozwój aktualnie wierzy duża grupa obserwatorów rynku), jak i te, w które w danym momencie nie wierzy nikt.
Cytat drugi:
Obok [startupu, który zdaniem Pana Redaktora jest dobrą inwestycją: uwaga RW] znajduje się jednak spółka [która – jeśli dobrze zrozumiałem – również dostanie finansowanie: uwaga RW], która powstała zaledwie 3 lata temu, mieści się w mieszkaniu nad sklepem Biedronka, a jej kapitał zakładowy wynosi 5000 złotych.
Przy użyciu kryteriów, z których korzysta Pan Redaktor nie da się stwierdzić, że jakiś startup będzie inwestycyjną porażką.
Wysokość kapitału zakładowego w żaden sposób nie świadczy o wiarygodności spółki (a zwłaszcza startupu). A jeśli Pan Redaktor uważa kapitał w wysokości 5000 zł za szokujący, to co dopiero będzie jeśli za kilka miesięcy przepisy o Prostej Spółce Akcyjnej wprowadzą możliwość posiadania kapitału 1 złoty?
Co do siedziby spółki – to gdyby ktoś się przedstawiał jako bankier inwestycyjny i zapraszał klientów do klitki nad Biedronką, pewnie nie byłby wiarygodny. Ale startup? Microsoft powstał w garażu (ok – to prawda, że to był garaż przy domu jednego z bogatszych amerykańskich prawników, jednak w Polsce – wbrew obiegowym opiniom – na bogatych prawników trafić jest dość trudno. Znacznie łatwiej na sklepy sieci Biedronka).
Cytat trzeci:
Wypada zauważyć, że każdy z państwowych partnerów ma swoje kłopoty na głowie. Tymczasem ma jeszcze poświęcić czas na niańczenie firm.
To podsumowanie akapitu opisującego strategię, zgodnie z którą również duże spółki kontrolowane przez rząd mają inwestować w startupy. Zamykam oczy i widzę piszącego te słowa Pana Redaktora, który wyobraża sobie prezesów najważniejszych polskich firm, jak przekładają ważne sprawy , by spotykać się na ze startupowcami na korepetycje z biznesu.
Ale to tak nie wygląda, bo od inwestowania w startupy prezesi dużych firm mają zespoły specjalistów, a takie inwestowanie nazywa się corporate venturing. I bynajmniej nie jest to polski wymysł, ale międzynarodowy trend (czego przykładem jest m.in. GE, Microsoft, czy BMW).
****
To tyle jeśli chodzi o główne argumenty Pana Redaktora Tomasza Molgi. A co Wy sądzicie o pomysłach rządu na wspieranie startupów?
Radzym Wójcik jest adwokatem w warszawskim biurze międzynarodowej kancelarii Baker McKenzie.
Radzym współtworzył i jest aktywnym członkiem multidyscyplinarnego zespołu warszawskich prawników Baker McKenzie („Innovation Team”), powołanego w celu wspierania zespołów TMT funduszy Private Equity i Venture Capital, jak również klientów zainteresowanych nowymi technologiami, w szczególności z zakresu big data, AI, FinTechu oraz InsurTechu.
Obsługiwał szereg transakcji fuzji i przejęć. Pracował przy transakcjach z udziałem funduszy Venture Capital i Private Equity, jak i inwestorów branżowych (w szczególności przy przejęciach w branży medycznej i w przemyśle ciężkim). Uczestniczył w wielu krajowych i międzynarodowych projektach. Z sukcesem wspiera klientów po obu stronach stołu negocjacyjnego, na wszystkich etapach transakcji M&A. Doradza także polskim przedsiębiorcom w związku z międzynarodową ekspansją ich biznesów i pozyskiwaniem inwestorów za granicą.
Obecnie, doradza również Ministrowi Rozwoju w pracach nad wprowadzeniem do polskiego kodeksu spółek handlowych nowej spółki kapitałowej, Prostej Spółki Akcyjnej. We wrześniu 2016 został powołany przez Ministra Rozwoju w skład Zespołu do opracowania rekomendacji w zakresie projektu przepisów regulujących prostą spółkę akcyjną. Ma ona być wehikułem dedykowanym startupom, Venture Capital i branży innowacyjnej.
W 2015 roku został uznany za jednego z 30 wyróżniających się prawników, którzy nie ukończyli 35 lat w rankingu „Rising Stars – Prawnicy. Liderzy Jutra” organizowanym przez Dziennik Gazetę Prawną i wydawnictwo Wolters Kluwer.
A propos uwagi 2 – chodzi jak sądzę o spółkę która jest funduszem kapitałowym, która dostaje pieniądze z PARP i później prowadzi selekcję start-upów i sama w nie inwestuje pieniędzmi z Agencji. Więc nie chodzi o start-up, tylko fundusz pośredniczący.