„Była w nim potrzeba przekształcania zamętu w porządek, jak u wszystkich ludzi Historii, którzy nie są ludźmi teatru”. Te słynne słowa Andre Malraux o Napoleonie, powinny być inspiracją dla polskiej elity politycznej, biznesowej i akademickiej w wypracowaniu nowej strategii rozwojowej dla Polski. Nikt nie ma wątpliwości, iż Polska nie będzie w stanie nadgonić cywilizacyjnych zaległości bez silnej gospodarki, natomiast nie ma zgody co do modelu kapitalizmu jakim powinna podążyć. Niektórzy akcentują potrzebę budowy państwowych narodowych czempionów, inni natomiast twierdzą by skupić się na budowie silnego sektora małych i średnich firm. Celem tej analizy jest pokazanie, że budowa innowacyjnej i proeksportowej gospodarki wymaga zarówno tworzenia silnych grup kapitałowych, jak i powstawania Ukrytych Mistrzów, a kluczową rolę w tych procesach ma do odegrania państwo i to na wielu płaszczyznach. Brak innowacyjności polskiej gospodarki, co podkreśla Bank Światowy w swoich raportach to bowiem nie przypadek tylko konsekwencja inercji państwa i braku odpowiedniej strategii rozwojowej.
W stronę innowacyjnej i proeksportowej gospodarki
Dziś Polska jest liderem w eksporcie mebli, okien i papieru. Obecna struktura polskiego eksportu mimowolnie przywołuje dzieje gospodarcze przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, w której eksportowaliśmy głównie zboże zyskując miano spichlerza Europy, co równocześnie skazywało na rolę gospodarczych peryferii w ówczesnej Europie. Należy zadać sobie pytanie: co ma kluczowe znaczenie dla polskiej gospodarki w kontekście rozwoju cywilizacyjnego Polski? Dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP, prof. Andrzej Sławiński (Forbes, 09/2013 „Eksport i oszczędności”), podkreśla, że ważne dla gospodarki są trzy słowa: eksport, innowacje i oszczędności, zaznaczając że oszczędności są pochodną nowoczesnej i zorientowanej na eksport gospodarki.
Jaki kapitalizm?
Problem braku innowacyjności polskiej gospodarki jest absolutnie kluczowy. Czy Polska może stać się globalnym centrum start up-ów jak Izrael? Jest to bardzo wątpliwe, Izrael bowiem jest jedynym państwem na świecie gdzie udało się zbudować własną wersję Doliny Krzemowej, z wyjątkową rolą firm w sektorach IT i biotechnologii. Trudno sobie wyobrazić by kraj taki jak Polska, z populacją ponad pięć razy większą i postkomunistyczną strukturą gospodarki mogła podążać drogą Izraela. Warto tu przywołać, prof. Ricardo Hausmanna z Havard University (Chrońmy narodowe grupy biznesowe!, Project Syndicate, 26 lipca 2013), jednego z najbardziej uznanych specjalistów od ekonomii rozwoju, który argumentuje, że przykłady sukcesu start-up’ów z branży IT, takich jak Facebook czy Google nie nadają się na wzorzec do naśladowania dla rozwijających się krajów. Hausmann pokreśla, że to nie start-up’y, a narodowe konglomeraty mają kluczowe znaczenie dla transformacji gospodarki, pokazując przykład Korei Południowej, która w 1963 r. eksportowała głównie owoce morza czy jedwab za 600 mln dol. w dzisiejszych cenach, a pół wieku później była liderem w eksporcie elektroniki, maszyn i chemii wartym 600 mld dolarów. Skok cywilizacyjny koreańskiej gospodarki byłby niemożliwy bez własnych narodowych grup kapitałowych.
Innowacyjne korporacje
Czy Polska powinna więc postawić na budowę narodowych grup kapitałowych? Oczywiście, zresztą kraje będące liderami w wydatkach na badania i rozwój, będące równocześnie potęgami eksportowymi o innowacyjnych gospodarkach to nie przypadkiem Ameryka, Niemcy i Szwajcaria, by użyć innego przykładu niż Korea Południowa. Warunkiem sine qua non ich sukcesu było posiadanie własnych korporacji. Pogląd o tym, jak kluczowe jest posiadanie własnych korporacji w polskiej debacie był bardzo wyraźnie akcentowany przez jednego z najbardziej doświadczonych polskich bankierów inwestycyjnych, piastującego wysokie pozycje menadżerskie w Dresdner Bank i Europejskim Banku Inwestycyjnym, Macieja Olex-Szczytowskiego (Kapitał narodowy – ostatnia szansa, Rzeczpospolita 15 maj 2008), który argumentował, że polskie korporacje o zasięgu międzynarodowym są kluczowe gdyż, „wyniki wielu badań potwierdzają, że duże podmioty gospodarcze w istotny sposób stymulują wzrost gospodarczy przez dostęp do tańszego kapitału, dominującą rolę w wymianie międzynarodowej i działalności badawczo-rozwojowej. Należy przy tym mieć na uwadze, że największe prace badawczo-rozwojowe są prowadzone i najwięcej wartości dodanej powstaje tam, gdzie firma ma swoją siedzibę. Istotne jest również to, że podstawową metodą rozwoju wielkich koncernów są przejęcia, z której spółki zależne z założenia nie mogą korzystać”. W tym kontekście warto przytoczyć najnowszy raport stworzony przez European Commission’s Joint Research Centre – 2013 „EU Industrial R&D Investment Scoreboard” przedstawiający dane o inwestycjach w Badania i Rozwój, opisuje on 2 tys. największych korporacji świata na podstawie ich inwestycji w R&D i pokazuje niezwykle ciekawy obraz. W rankingu z przed roku, z 2 tys. światowych korporacji inwestujących w R&D ponad 22.6 miliona euro rocznie., 527 znajdowało się w Unii Europejskiej. Liczba korporacji przedstawia się następująco w kontekście kraju pochodzenia: Niemcy 130; Wielka Brytania 107; Francja 75; Szwecja 40; Holandia 35; Włochy 30; Dania 25; Finlandia 20; Hiszpania 16; Belgia 13; Austria 12; Irlandia 11; Luxemburg 4; Portugalia 4; Czechy 1; Grecja 1; Węgry 1; Malta 1; Słowacja 1. A poza Unią, Szwajcaria 54 i wspominany wcześniej Izrael 15 firm. Brak obecności polskich korporacji w tym rankingu pokazuje na jak słabej pozycji jesteśmy w globalnym wyścigu innowacyjności.
O potrzebie polskich korporacji
Krytycy budowania narodowych czempionów przez państwo chętnie podają przykłady nieudanych przykładów. Trudno jednak uznać, by moglibyśmy sobie pozwolić na strach przed porażką, zbyt wiele mamy do stracenia. Należy sobie powiedzieć jasno, że brak strategii budowy dużych polskich grup kapitałowych przy prowadzeniu polityki prywatyzacyjnej przez kolejne rządy należy uznać za jeden z największych błędów czasu transformacji, za co cenę będziemy płacili jeszcze długie lata. Zdeformowana struktura wydatków na B+R w polskim sektorze prywatnym to tylko jedna z konsekwencji. Jednak budowa polskich korporacji nie musiała ani dalej nie musi i wręcz nie powinna oznaczać etatyzmu, można było przykładem angielskim tworzyć spółki giełdowe z biernym udziałem mniejszościowym państwa blokującym wrogie przejęcia, co zresztą również proponował Maciej Olex-Szczytowski. Co więcej można budować narodowe grupy kapitałowe nie naruszając krajowego i europejskiego prawa konkurencji. Zresztą dziś Skarb Państwa kontroluje przez mniejszościowy udział w akcjonariacie największe polskie korporacje takie jak PZU czy ORLEN. Po prawie ćwierćwieczu od rozpoczęcia transformacji polskie państwo dalej może zbudować kilka lub nawet kilkanaście dużych grup kapitałowych, choć oczywiście pole manewru jest dużo mniejsze niż było w latach 90-tych. Wymagałoby to bez wątpienia wypracowania mechanizmu powoływania kompetentnych menadżerów do kierowania tymi spółkami przy zminimalizowaniu wpływów politycznych. Przykład obecnego zarządu PZU czy Poczty Polskiej pokazuje, że ta droga przynosi znakomite rezultaty. Oczywiście najprawdopodobniej nie da się całkowicie wyeliminować problemów zatrudniania w takich korporacjach po kluczu politycznym, lecz dalej jest to niska cena w porównaniu z kosztami nieposiadania narodowych czempionów. Oczywiście z czasem będą się samoistnie pojawiać globalne polskie korporacje, takie jak Asseco czy Integer, lecz w najlepiej pojętym polskim interesie jest by Polska była centrum decyzyjnym dla jak największej ilości globalnych korporacji.
Polscy Ukryci Mistrzowie
Czy to oznacza, że silny segment średnich i małych przedsiębiorstw dla polskiej gospodarki powinien być mniej ważny? Absolutnie nie, małe i średnie przedsiębiorstwa są również kluczowe dla zdrowej struktury gospodarczej kraju. Brak tego sektora szczególnie odczuwa Francja, a nie przypadkiem jest on fundamentem niemieckiej gospodarki. Herman Simon, znany niemiecki specjalista od zarządzania, ukuł termin Ukryci Mistrzowie (Hidden Champions) na firmy które spełniają trzy kryteria: są numer jeden, dwa lub trzy na światowym rynku licząc udziałem rynkowym, mają przychody poniżej 4 miliardów dolarów i niski poziom rozpoznawalności społecznej. Często to rodzinne firmy. To one, a nie tylko Bosch czy Siemens zapewniają wyjątkową pozycję niemieckiej gospodarki w globalnej gospodarce. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej (Tropcie tajemniczych mistrzów. Kogo powinni naśladować Polacy? 04.11.2013) Herman Simmon podkreślił, iż nie należy oczekiwać że w Polsce w tak krótkim okresie po transformacji ustrojowej powstanie wiele takich firm. Niemieckie firmy by stawać się globalnymi liderami eksportowymi w danym segmencie produktowym potrzebowały kilkudziesięciu lat. Polskie państwo może wpływać na przyśpieszenie budowy takich firm głównie przez zapewnienie przyjaznego otoczenia regulacyjnego, podatkowego i sprawnej administracji. Często w wywiadach prezesów polskich firm pojawia się wątek iż właśnie rodzima biurokracja stwarza im najwięcej problemów i blokuje rozwój. Trzeba to bezwzględnie zmienić i to jak najszybciej. Według rankingu Doing Business 2014 – Polska zajęła 45 miejsce na świecie jeśli chodzi o łatwość prowadzenia biznesu, niemniej szczegółowe dane są jeszcze bardziej rozczarowujące – w kwestii regulowania podatków zajmujemy 113 miejsce, a czas wymagany na załatwianie spraw podatkowych dla firm to 286 godzin w ciągu roku. Jeśli chodzi o zakładanie biznesu przypadło nam 116 miejsce. Zmiany w tym zakresie powinny być absolutnym priorytetem każdego rządu.
Udomowienie banków jako część strategii
W jakim innym sensie polskie państwo ma również do odegrania kluczową rolę w powstaniu innowacyjnej i proeksportowej gospodarki? Jakkolwiek nie jest to oczywiste na pierwszy rzut oka, to rzeczą absolutnie kluczową o znaczeniu systemowym jest zmiana struktury własnościowej banków w Polsce. Co należy podkreślić, ponad 2/3 aktywów polskiego sektora bankowego jest kontrolowane przez zagraniczne grupy bankowe. Jest to sytuacja niespotykana dla krajów o wielkości Polski, gdyż standardem jest iż w dużych gospodarkach państw UE dominują banki z centrami decyzyjnymi w danym kraju. Eksperci Capital Strategy, Stefan Kawalec i Marcin Gozdek przygotowali ‘Raport dotyczący optymalnej struktury polskiego systemu bankowego w średnim okresie” opublikowany 31 października 2012, w którym argumentują, iż obecny udział banków zależnych od zagranicznych grup bankowych w Polsce jest ważnym czynnikiem ryzyka dla polskiej gospodarki i ma negatywne skutki dla niej poprzez zakłócenie podstawowej dla sektora bankowego funkcji pośrednictwa finansowego, zwłaszcza w kontekście procykliczności polityki kredytowej. Szczególnie mocno w latach 2009-2010 dało się odczuć ten fakt, gdyż na wskutek kryzysu na Zachodzie, polskie przedsiębiorstwa znalazły się sytuacji ograniczenia dostępności kredytu w wyniku decyzji zachodnich central bankowych w oderwaniu od sytuacji gospodarczej w Polsce. Autorzy raportu podają, że „w latach 2009-2010 PKB Polski wzrósł realnie o 5,6 proc., natomiast portfel kredytów dla przedsiębiorstw w bankach kontrolowanych z zagranicy zmniejszył się realnie łącznie o 12,5 proc, co oznacza, że realna dynamika kredytu dla przedsiębiorstw w tej grupie banków była w omawianym okresie o 18 punktów procentowych niższa niż dynamika PKB… Natomiast lokalnie kontrolowane banki komercyjne zwiększyły swój portfel kredytów dla przedsiębiorstw o 20,6 proc., co oznacza dynamikę o 15 punktów procentowych wyższą niż dynamika PKB, a banki spółdzielcze o 35,4 proc., co oznacza dynamikę o 20 punktów procentowych przewyższającą dynamikę PKB”. Proponowanym remedium jest odwrócenie struktury własności bankowej przez wprowadzenie formy rozproszonego akcjonariatu bez inwestora strategicznego, który jest dominującą formą własności w dużych prywatnych bankach w Europie i na świecie. Jest to w praktyce jedyna powszechnie stosowana i aprobowana przez regulatorów forma ostatecznej kontroli nad dużymi niepaństwowymi bankami, którą można wprowadzić w Polsce przy okazji sprzedaży przez zagraniczne grupy bankowe kontrolowanych banków w naszym kraju. Zważywszy że jest to forma niedyskryminacyjna w stosunku do kapitału zagranicznego, i nie naruszająca prawo europejskie należy zgodzić się, iż ‘udomowienie’ banków w ten sposób ma podstawowe znaczenie dla odbudowy podmiotowości sektora będącego swoistym krwioobiegiem polskiej gospodarki. Znowuż kluczowe jest działanie państwa, a zwłaszcza NBP i KNF w realizacji tego procesu.
Kluczowe znaczenie oszczędności emerytalnych
Kolejną ważną rzeczą jest zapewnienie finansowania polskim firmom dzięki polskim oszczędnościom emerytalnym, które dostarczając kapitał giełdzie (co jest szczególnie ważne dla segmentu największych i średnich firm), a także funduszom private equity (choć w nieporównywalnie mniejszym wymiarze) mogą i powinny odegrać niezwykle ważną rolę w rozwoju polskiej gospodarki. Amerykańskie fundusze emerytalne (pension funds) odegrały niebagatelną rolę w budowie wielu amerykańskich korporacji. Polskie ustawodawstwo powinno zapewnić jak najlepsze warunki dla takiej kanalizacji tych oszczędności poprzez system odpowiednich regulacji, by umożliwić polskim firmom dostęp do finansowania którego źródłem są oszczędności emerytalne. To dzięki tym środkom może zostać przezwyciężony problem dostępu kapitału dla polskich firm (systemowy problem krajów postkomunistycznych), i zostać zbudowanych wiele grup kapitałowych z centralami w Polsce i globalnym zasięgiem.
Konkluzja
Polskiej gospodarce jest potrzebna Nowa Strategia Rozwojowa by zbudować gospodarkę innowacyjną i proeksportową ze zrównoważoną zdolnością konkurencyjną, będącą równocześnie motorem polskiego rozwoju. Ta strategia musi odpowiadać na wyzwania czekające polską gospodarkę i zostać skrojona z uwzględnieniem jej specyfiki. Nie ma sprzeczności między budową dużych polskich grup kapitałowych a ułatwianiem powstawania Ukrytych Mistrzów. Niemiecka gospodarka ma nie dość, że silne globalne korporacje, to i silny segment średnich przedsiębiorstw. Powinien to być benchmark dla Polski. Nie jest możliwym zbudować taką gospodarkę bez aktywnej roli państwa, które przez swój inteligentny aktywizm (który nie może być etatyzmem i nie powinien być z nim mylony) powinno zbudować silne fundamenty pod nowoczesną strukturę polskiej gospodarki tak konieczną dla cywilizacyjnego rozwoju Polski, a której brak jest przyczyną wysokiego poziomu bezrobocia, emigracji i dramatycznej perspektywy demograficznej.
Niniejszy tekst stanowi rozszerzoną wersję artykułu, który został opublikowany pierwotnie w Bloomberg Businessweek Polska.