Ponieważ temat odpowiedzialności sprzedającego w związku z naruszeniem złożonych w umowie sprzedaży udziałów oświadczeń i zapewnień rozrósł się do rozmiarów mini-serialu w kilku odcinkach, na początek niewielki spis treści pozwalający śledzić całą serię (wystarczy kliknąć w odpowiedni link):
1. Wedle najlepszej wiedzy sprzedającego (…) – Prolog
2. Oświadczenia i zapewnienia w transakcji sprzedaży udziałów, cz. I (błąd)
Jeśli ktoś nie czytał poprzednich części, a nie ma siły na lekturę całości, proponuję przynajmniej zajrzeć do wstępu do cz. I. Ułatwi to zrozumienie tekstu niżej.
Tak jak uprzedzałem, pierwsza w kolejce do omówienia stoi rękojmia za wady. Rękojmia za wady „rzeczy sprzedanej” jak dodaje kodeks cywilny.
No właśnie – rzeczy sprzedanej.[1] Cóż takiego jest więc sprzedawane w transakcji sprzedaży udziałów? Oczywiście udziały. Czy zatem przepisy o rękojmi mogą znaleźć jakiekolwiek zastosowanie w przypadku, gdy sprzedający złożył kupującemu w umowie sprzedaży udziałów nieprawdziwe oświadczenia odnośnie stanu nie tyle samych udziałów spółki, ale dotyczące przedsiębiorstwa spółki, której udziały są przedmiotem transakcji?
Wydaje się, że nie. To wniosek najprostszy. To, że najprostszy wcale też nie musi oznaczać, że niesłuszny. Do wniosku tego doszła na przykład M. Bednarek.[2]
Na gruncie podobnych regulacji orzecznictwo niemieckie już dawno jednak przyjęło, że w przypadku nabycia pakietu udziałów dającego kontrolę nad sprzedawaną spółką, oświadczenia i zapewnienia dotyczące prowadzonego przez tę spółkę przedsiębiorstwa, objęte są rękojmią z tytułu sprzedaży udziałów.[3]
Na gruncie prawa polskiego podobną koncepcję przyjęła B. Gessel[4]. Zdaniem autorki, udzielenie w umowie sprzedaży udziałów oświadczeń i zapewnień dotyczących przedsiębiorstwa spółki, której udziały stanowią przedmiot transakcji, oznacza podniesienie cech przedsiębiorstwa będących przedmiotem takich zapewnień do rangi wady fizycznej lub wady prawnej w rozumieniu przepisów o rękojmi za wady[5]. Innymi słowy, w przypadku złożenia fałszywego zapewnienia kupujący będzie mógł skorzystać z uprawnień przysługujących w ramach kodeksowego reżimu rękojmi za wady rzeczy sprzedanej. Co więcej, rzeczone „podniesienie” cech przedsiębiorstwa do rangi wady może zdaniem autorki nastąpić nie tylko w sposób wyraźny, ale również dorozumiany.[6]
Wskazana autorka zastrzega się jednak, że powołana przez nią interpretacja znajdzie zastosowanie tylko o tyle, o ile strony w umowie nie wyłączą zastosowania przepisów o rękojmi i nie skonstruują odpowiedzialności sprzedającego w ramach umowy gwarancyjnej.[7]
Wskazany wyżej opis brzmi być może dość skomplikowanie, ale sprawa jest w gruncie rzeczy prosta. U źródeł bowiem takiej a nie innej prawnej interpretacji tkwi biznesowe przekonanie, o którym pisałem w pierwszej części cyklu. Chodzi po prostu o to, że nabywane udziały są tylko środkiem do kontrolowania przedsiębiorstwa spółki. W biznesowym postrzeganiu transakcji nabywane jest więc właśnie rzeczone przedsiębiorstwo a nie udziały, które stanowią tylko środek do osiągnięcia biznesowych zamierzeń. Dlatego właśnie w umowach sprzedaży pojawiają się długie katalogi zapewnień dotyczących przedsiębiorstwa spółki i dlatego tworzone są koncepcje twórczo podchodzące do instytucji rękojmi za wady.
Wskazana wyżej koncepcja zdaje się zresztą zdobywać sobie wśród teoretyków prawa coraz większą popularność. Możliwość skorzystania z przepisów dotyczących rękojmi za wady rzeczy sprzedanej, jak się wydaje, zaakceptowali również A. Szlęzak i H. Gardocka.[8]
Gdy umowa sprzedaży została w odpowiedni sposób zredagowana nie powinno być wątpliwości jakie środki prawne przysługują kupującemu w przypadku złożenia przez sprzedającego w umowie sprzedaży fałszywych oświadczeń lub zapewnień. Co jednak gdy umowa milczy na ten temat? Czy rzeczywiście powinniśmy wtedy z automatu przyjmować, że w grę wchodzi rękojmia przy sprzedaży udziałów, a nie np. odpowiedzialność gwarancyjna sprzedającego? Czy tego typu odpowiedzialność może być w ogóle dorozumiana? Postawione pytanie pozostawiam póki co otwarte, zapraszając Państwa do kolejnej części cyklu, w której zajmę się wspomnianą już wyżej odpowiedzialnością gwarancyjną.
Autor jest radcą prawnym, prowadzi kancelarię prawną w Warszawie.
[1] Oczywiście przedmiotem sprzedaży mogą być (tak jak ma to miejsce w przypadku sprzedaży udziałów) również prawa, do których zgodnie z art. 555 k.c. przepisy o sprzedaży znajdują odpowiednie zastosowanie.
[2] M. Bednarek, Cudze chwalicie, Monitor prawniczy 1/2005.
[3] Podaję za A. Szlęzak, Representations and warranties w umowach poddanych polskiemu prawu, Przegląd prawa handlowego 10/2007, s. 8.
[4] Zob. ze wszech miar godną polecenia pozycję, pt. Oświadczenia i zapewnienia w umowie sprzedaży udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością (w świetle zasady swobody umów), Wolters Kluwer Polska Sp. z o.o., Warszawa 2010.
[5] Tj. art. 556§1 i 556§2 w zw. z 558§1 K.c. Tamże, s. 376.
[6] Tamże, s. 367.
[7] Tamże.
[8] A. Szlęzak, H. Gardocka, Ponownie o representations and warranties w umowach poddanych prawu polskiemu, Przegląd Prawa Handlowego, 2/2011, s. 32.
Andrzej Tropaczyński jest radcą prawnym i założycielem kancelarii prawnej w Warszawie.
Do jego głównych obszarów specjalizacji należą: prawo spółek, transakcje fuzji i przejęć (M&A), prawo kontraktów handlowych i prawo autorskie.
Swoje doświadczenie zawodowe zdobywał przez 9 lat współpracując z kancelarią prawną Linklaters (od 2007 roku jako radca prawny) w dziale prawa handlowego. W trakcie tej współpracy przeprowadził szereg transakcji M&A, procesów inwestycyjnych i restrukturyzacji korporacyjnych.
Dzięki blisko dwuletniej współpracy z grupą Viacom (lata 2010-2011) dobrze poznał również wewnętrzne uwarunkowania podmiotu gospodarczego.
Od roku 2011 prowadzi własną kancelarię prawną.
Na ssyp.kylos.pl/korpo zajmuje się przede wszystkim tematyką prawa spółek i transakcji fuzji i przejęć.