Od ostatniego wpisu na blogu poświęconego kwestii PLL LOT (LOT) minęło blisko pół roku. Jest to zatem dobry moment, aby w skrócie podsumować to, co się działo z naszym narodowym przewoźnikiem w tym okresie. A o tym, że działo się wiele świadczy chociażby to, że:
– Rząd nie zdecydował się na wariant gospodarczej eutanazji LOT-u, lecz podjął się jednak próby jego reanimacji. Zwolnienia grupowe, zmiana form zatrudnienia pracowników, likwidacja części połączeń – to tylko niektóre działania podjęte przez „starego/nowego” prezesa spółki Sebastiana Mikosza, które mają na celu „przywrócenie jej do życia”,
– Sam „pacjent” pomimo podjętych działań reanimacyjnych póki co daje jedynie słabe oznaki życia. Co prawda do lotów zostały dopuszczone już samoloty typu Boeing 787 Dreamliner (wycofane tymczasowo z użycia na początku bieżącego roku), lecz ubiegły rok LOT zakończył ze stratą netto bliską 400 mln zł – głównie za sprawą złych wyników finansowych z działalności operacyjnej oraz dokonanych odpisów aktualizujących wartość aktywów spółki. Prawdopodobnie LOT będzie także potrzebował kolejnego (po grudniowej pożyczce) „zastrzyku publicznych pieniędzy” w celu jego dalszego podtrzymania przy życiu.
– Ponadto, aby nie było zbyt łatwo pojawiła się, niczym problem rozliczania procedur medycznych z NFZ, kwestia wyjaśnienia Komisji Europejskiej, dlaczego polski rząd udzielił LOT-owi pożyczki w ub.r. Czy złożone wyjaśnienia wraz z planem restrukturyzacji spółki usatysfakcjonują Komisję ? Czas pokaże.
Jak więc widać obecna atmosfera w LOT jest zapewne „gorąca”. Pomimo tego pojawia się jednak kluczowe pytanie związane z tym, co zrobić z narodowym przewoźnikiem, w sytuacji gdy uda mu się „wyjść na prostą”. Wydaje się, że w przypadku LOT-u szykowana jest kolejna próba jego prywatyzacji. Świadczy o tym chociażby podpisana przez prezydenta ustawa uchylająca Ustawę z dnia 14 czerwca 1991 r. o przekształceniu własnościowym przedsiębiorstwa państwowego PLL LOT (Dz.U. z 1991 r., nr 61, poz. 260 z późn. zm.), zgodnie z którą Skarb Państwa nie mógł mieć mniej niż 51% wszystkich głosów w spółce. Czy powyższa prywatyzacja zakończy się sukcesem i znalezieniem strategicznego inwestora dla firmy trudno jest w tej chwili powiedzieć. Kluczowe w tej sprawie będą zapewne decyzja Komisji Europejskiej w sprawie planu restrukturyzacji LOT-u oraz to, czy sytuacja finansowa spółki w kolejnych miesiącach zacznie się stopniowo poprawiać. Wtedy jednak warto postawić pytanie, czy przedsiębiorstwo, które udało się uratować i zrestrukturyzować, należy od razu sprzedać – tym bardziej, że powyższy proces w dużej mierze został przeprowadzony dzięki środkom publicznym. Czy nie byłoby to w pewnym stopniu marnotrawienie publicznych pieniędzy, zważywszy, że nie wiadomo jaką cenę byłby skłonny zaoferować potencjalny inwestor ? Z drugiej strony nie można mieć pewności czy przypadkiem LOT nie będzie typem „niesfornego pacjenta” i po zastosowanym leczeniu, po pewnym czasie znów nie przestanie dbać o swoją kondycję finansową. W efekcie doprowadzi to go do jego kolejnej „zapaści finansowej” oraz konieczności ponoszenia przez państwo ponownych kosztów jego ratowania – jeśli nie w formie pomocy samej spółce, to w formie zasiłków dla zwalnianych pracowników. Czy w takiej sytuacji nie będzie to jeszcze większe marnotrawstwo publicznych pieniędzy ? – tym bardziej, że jak powiedział kiedyś M. Friedman wydawanie cudzych pieniędzy na cudze potrzeby (stosowane min. przez rząd) jest najmniej efektywną formą wydatkowania pieniędzy. Która wersja scenariusza okaże się bardziej prawdopodobna w przypadku LOT-u, przekonamy się zapewne niebawem. Tymczasem zapraszam do ewentualnej dyskusji na temat przyszłości naszego narodowego przewoźnika lub ewentualnych ciekawych wspomnień i refleksji wynikających z korzystania jego usług :-).