Temat stary jak świat. Nie poruszaliśmy go jednak do tej pory na blogu, a przecież blog Corpo i M&A lubiący nie powinien od tego tematu uciekać. Zwłaszcza, że tym oto wpisem niebezpiecznie się do niego zbliżyliśmy.
Stary jak świat jest zresztą nie tylko temat, ale również konkluzja, że tak naprawdę nie do końca wiadomo jaki jest prawidłowy sposób złożenia rezygnacji przez członka zarządu spółki kapitałowej.
Ten wpis również nie da odpowiedzi na to pytanie, ale przynajmniej pokaże gdzie są wątpliwości i jakie rozwiązania można przyjąć. Dobre i to. Cóż, drogi czytelniku, będziesz musiał się z takim rozwiązaniem zmierzyć.
Ale do rzeczy.
Zacznijmy od tego czym jest rezygnacja? Tu zazwyczaj wskazuje się, że jest to jednostronna czynność prawna.[1] Nie jest to zupełnie bezsporne i pewnie można mieć wątpliwości, ale niech będzie, w gruncie rzeczy sam też tak uważam.
Wiemy już zatem z czym mamy do czynienia, czas więc zastanowić jak złożyć rezygnację aby zrobić to skutecznie.
Sytuację można różnicować w zależności od tego czy członek zarządu jest jedynakiem w zarządzie, czy też ma obok siebie kolegów lub koleżanki. O tym jednak później, bo to jednak kwestia nieco wtórna.
Jakie są zatem możliwości? Sprowadzają się one w gruncie rzeczy do odpowiedzi na pytanie, czy powinniśmy do składania rezygnacji stosować art. 210 Ksh (i 379 Ksh dla spółki akcyjnej), który dla „sporów” oraz „umów” członka zarządu ze spółką wymaga aby spółka była reprezentowana przez pełnomocnika powołanego uchwałą zgromadzenia wspólników lub radę nadzorczą, czy też powinny zostać zastosowane ogólne zasady reprezentacji spółki.
Jeżeli wskazany przepis stosujemy, rezygnację musielibyśmy składać wyżej wymienionym podmiotom, których oczywiście w większości spółek z o.o. nie będzie. Jeżeli nie, rezygnacja powinna zostać złożona na ręce innego członka zarządu zgodnie z ogólnymi zasadami reprezentacji spółki. Pojawiają się również poglądy nakazujące składać rezygnację na ręce organu uprawnionego do powołania zarządu lub po prostu na ręce wspólników.
Pogląd o obowiązku złożenia rezygnacji na ręce rady nadzorczej lub pełnomocnika powołanego przez zgromadzenie wspólników nie jest wcale niszowy[2], więc zdecydowanie należy się z nim liczyć (czytaj: dla bezpieczeństwa dobrze się również do niego zastosować). Osobiście się z nim nie zgadzam i tu, pomimo, że ostatnimi czasy nie raz i nie dwa polemizowaliśmy na blogu z prof. Kidybą, to tym razem w pełni podzielam zdanie wyrażone przez tego autora.[3] W mojej ocenie nie powinno się rozciągać przepisu statuującego wyjątek od zasad reprezentacji spółki na przypadki, które nie są takim przepisem wyraźnie objęte. Złożenie rezygnacji nie jest przecież ani przypadkiem „sporu” ani „umowy” zawartej ze spółką. Owszem, kontrakt menadżerski często towarzyszy stosunkowi członkostwa w zarządzie spółki, ale nikt przecież nie zaprzeczy, że są to dwa różne stosunki prawne.
W mojej ocenie zatem złożenie rezygnacji na ręce innego członka zarządu powinno być skuteczne[4], a stosowanie art. 210/379 ksh (przez analogię?) jest w tym przypadku nieprawidłowe.
Gdy brak innych członków zarządu, a także gdy liczba członków zarządu jest niższa niż wymagana przez umowę spółki (tzw. zarząd kadłubowy) doręczenie rezygnacji członkowi zarządu odpada.
W takim wypadku w mojej ocenie rezygnacja powinna zostać złożona organowi spółki, który powołuje zarząd. Ratio takiego rozwiązania jest proste. Organ taki jest w stanie brak w składzie zarządu niezwłocznie uzupełnić. W takim wypadku zazwyczaj konieczne zatem będzie zwołanie zgromadzenia wspólników spółki i złożenie rezygnacji na takim zgromadzeniu. Należy przy tym pamiętać, że nie wystarczy powiadomienie wspólników Spółki, rezygnacja powinna zostać złożona właśnie na zgromadzeniu wspólników.[5]
Reasumując, w mojej ocenie wystarczające jest złożenie rezygnacji innemu członkowi zarządu, a gdy takiego członka brak, organowi powołującemu zarząd. Aby jednak mieć absolutną pewność, że nasza rezygnacja będzie skuteczna tak naprawdę należałoby wyczerpać możliwości różnych interpretacji tego zagadnienia, czyli złożyć rezygnację zarówno na ręce innego członka zarządu, jak i na zgromadzeniu wspólników (i to najlepiej również pełnomocnikowi, którego zgromadzenie wspólników w tym celu powoła). Brzmi to być może absurdalnie, ale wątpliwości interpretacyjne i rozbieżności w doktrynie i orzecznictwie są w tej kwestii niestety spore. Pamiętajmy przy tym, że omawiane zagadnienie jest niezwykle ważne, gdyż brak skutecznej rezygnacji może w niektórych przypadkach doprowadzić członka zarządu nawet do cywilnej odpowiedzialności za długi spółki zgodnie z art. 299 Ksh.[6]
Dzięki, że dotrwaliście.
Autor jest radcą prawnym, prowadzi kancelarię prawną w Warszawie.
[1] Por. Wyrok SN z 21.01.2010, II UK 157/09.
[2] Tak np. A. Szumański, w: Sołtysiński, Szajkowski, Szumański, Szwaja, Kodeks Spółek Handlowych – Komentarz, Tom II, Warszawa 2005, s. 473. Por. również wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3 listopada 2010 roku, V CSK 129/2010, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 stycznia 2010 roku, II CSK 301/09 i postanowienie Sądu Najwyższego z 19 sierpnia 2004 roku, V CK 600/03.
[3] Por. A. Kidyba, Komentarz do art. 202 Kodeksu spółek handlowych, Lex-Sigma on-line. Podobnie w: Komentarz do art. 202 kodeksu spółek handlowych”, J. Bieniak, M. Bieniak, G. Nita-Jagielski, K. Oplustil, R. Pabis, A. Rachwał, Legalis on-line.
[4] Tak też Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 21 stycznia 2010 roku, II UK 157/09.
[5] Tak np. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 7 maja 2010 roku, III CSK 176/09.
[6] Art. 299. § 1. Jeżeli egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna, członkowie zarządu odpowiadają solidarnie za jej zobowiązania.
Andrzej Tropaczyński jest radcą prawnym i założycielem kancelarii prawnej w Warszawie.
Do jego głównych obszarów specjalizacji należą: prawo spółek, transakcje fuzji i przejęć (M&A), prawo kontraktów handlowych i prawo autorskie.
Swoje doświadczenie zawodowe zdobywał przez 9 lat współpracując z kancelarią prawną Linklaters (od 2007 roku jako radca prawny) w dziale prawa handlowego. W trakcie tej współpracy przeprowadził szereg transakcji M&A, procesów inwestycyjnych i restrukturyzacji korporacyjnych.
Dzięki blisko dwuletniej współpracy z grupą Viacom (lata 2010-2011) dobrze poznał również wewnętrzne uwarunkowania podmiotu gospodarczego.
Od roku 2011 prowadzi własną kancelarię prawną.
Na ssyp.kylos.pl/korpo zajmuje się przede wszystkim tematyką prawa spółek i transakcji fuzji i przejęć.