do Corporate, Private Equity

Witam Państwa serdecznie,

Tak się fortunnie składa, że wśród pierwszej fali publikacji moich znamienitych kolegów na korporacyjnie.pl nie ma tekstu o spółkach osobowych. Mam więc przyjemność przedstawić Państwu pierwszy wpis dotyczący tej szerokiej kategorii tematycznej, do której – nie ukrywam – mam wielką słabość. Od spółek osobowych zaczyna się nowożytna historia przedsiębiorczości. Statystycznie jest w Polsce najwięcej sp. z o.o., sądzę jednak, że spółka jawna jest w dalszym ciągu podstawową formą tzw. małych biznesów rodzinnych, przynajmniej w ich pierwszej fazie, czyli tworzenia i rozwoju, zaś znamienita większość sp. z o.o. to tzw. SPV (ang. special purpose vehicle) albo spółki wydmuszki.

Na przedstawienie wad i zalet tej formy prawnej przyjdzie jeszcze czas. Dziś chciałem dotknąć tematu sposób reprezentacji spółki jawnej, która – obok pozostałych spółek handlowych (komandytowej, partnerskiej, komandytowo-akcyjnej; z ograniczoną odpowiedzialnością oraz akcyjnej) – uregulowana jest w Kodeksie spółek handlowych (dalej „ksh”).

Spółkę jawną zasadniczo reprezentują wspólnicy (art. 29 § 1 ksh). Prawo samodzielnego reprezentowania spółki ma co do zasady każdy wspólnik. Ksh przewiduje jednak, iż jest to zasada, którą można zmodyfikować. Mianowicie, zgodnie z art. 30 § 1 ksh umowa spółki może przewidywać, że wspólnik jest pozbawiony tego prawa całkowicie albo że jest uprawniony do jej reprezentowania tylko łącznie z innym wspólnikiem lub prokurentem. Sprawa, wydawałoby się, banalnie prosta i zupełnie fundamentalna. Niemniej, w myśl przepisu wcześniejszego, czyli art. 29 § 3 ksh „prawa reprezentowania spółki nie można ograniczyć ze skutkiem wobec osób trzecich”. W konsekwencji, temat jest szeroko dyskutowany i nawet w bardzo szanowanych komentarzach można przeczytać, iż pozbawienie lub ograniczenia prawa wspólnika spółki jawnej do jej reprezentacji jest bezskuteczne wobec osób trzecich.

Co to oznacza w praktyce? Spojrzymy na prosty przykład. Czterech wspólników chce związać spółkę jawną. Spółka osobowa, jak nazwa wskazuje, jest spółką, w której dominuje czynnik osobowy, a więc osoba wspólnika jako taka jest istotna, a nie jego kapitał. Niemniej, trzech wspólników uznało, iż wspólnik nr 4 – ze względu na wiek, brak doświadczenia, albo cokolwiek innego – nie powinien mieć pełnego prawa do samodzielnego reprezentowania spółki. Koniec końców, trzej wspólnicy dopuszczają możliwość samodzielnej reprezentacji spółki przez wspólnika nr 4, ale z tym ograniczeniem, że samodzielnie może on zaciągać w imieniu spółki zobowiązania do kwoty 25 tys. złotych. Powyżej tej kwoty wspólnik nr 4 musi reprezentować spółkę łącznie z którymkolwiek z pozostałych trzech wspólników (reprezentacja łączna).

Nie budzi wątpliwości, że pozbawienie wspólnika prawa reprezentacji spółki całkowicie poprzez wprowadzenie reprezentacji łącznej jest dopuszczalne i skuteczne wobec osób trzecich. Innymi słowy, jeżeli do reprezentacji spółki potrzebny jest podpis zarówno wspólnika 1, jak i wspólnika 4, bez zastrzeżeń przedmiotowych, kwotowych, geograficznych czy innych, wówczas brak któregokolwiek z tych podpisów oznacza, iż umowa nie wiąże spółki. Chronimy więc spółkę i pozostałych wspólników, kosztem  osób trzecich stosując tradycyjną zasadę prawa kontraktów w common law, czyli caveat emptor (ang. buyer, beware). Ze względu na art. 29 § 3 ksh wielu prawników stoi na stanowisku, że zasada rozumowania z większego na mniejsze (a maiori ad minus) jest w tym przypadku wyłączona. W rezultacie, możemy pozbawić wspólnika prawa reprezentacji w 100%, ale nie możemy tego zrobić w 25%. Taki zapis będzie bezskuteczny wobec osób trzecich, czyli wspólnik nr 4 może ważnie i skutecznie zobowiązać spółkę ponad kwotę 25 tys. złotych. Chronimy więc „obrót”, kosztem spółki i wspólników. Co uzasadnia 180-stopniową modyfikację rezultatu i zanegowanie praw logiki?

Odpowiedź na to pytanie brzmi: NIC. Istnieje w tym kraju potężna instytucja: jawny rejestr przedsiębiorców KRS. Przedmiotem wpisu do tego rejestru są zarówno dane osób uprawnionych do reprezentacji, jak i sam sposób reprezentowania spółki (por. art. 39 pkt 1 ustawy o KRS oraz art. 26 § 1 pkt 4 ksh) Informacje te objęte są tzw. materialną jawnością rejestru, czyli – w myśl art. 14 ustawy o KRS – podmiot obowiązany do złożenia wniosku o wpis do rejestru nie może powoływać się wobec osób trzecich działających w dobrej wierze na dane, które nie zostały do niego wpisane lub uległy wykreśleniu. Ponadto, rejestr jest jawny i każdy ma prawo dostępu do zawartych w nim informacji. Dane wpisane do rejestru korzystają z domniemania prawdziwości, zatem sposób reprezentacji ujawniony w rejestrze jest znany osobom trzecim, których działanie w zaufaniu do treści rejestru podlega ochronie (zob. art. 15 oraz 17 ustawy o KRS). Skoro można więc do rejestru wpisać, że spółkę reprezentuję wspólnik 1 oraz wspólnik 4 łącznie, to dlaczego nie można wpisać, że spółkę reprezentuje wspólnik 1 oraz wspólnik 4 łącznie w sytuacjach, gdy czynność prawna skutkuje zaciągnięciem zobowiązania przenoszącego kwotę 25 tys. złotych?

Regulacja, która generuje taki rezultat, nie dość, że jest nielogiczna w systemie prawa, który opiera się na jawnym rejestrze spółek, to jeszcze odbiera wspólnikom jedną z podstawowych wartości spółki osobowej, jaką jest elastyczność. Podsumowując, jest to regulacja, która nie powinna obowiązywać.

Kwestia skuteczność sposobu reprezentacji, jak w przykładzie powyżej, stanęła przed SN w 2008 r. (zob. uchwała SN z 30 maja 2008 r., III CZP 43/08). W przywołanej uchwale SN skonstatował, że: „[…] wobec osób trzecich nie są skuteczne tylko postanowienia umowne ograniczające prawo wspólnika do reprezentowania spółki, a zatem np. wyłączenie wspólnika od jej reprezentowania lub wyznaczenie zakresu spraw, w których przysługuje mu prawo reprezentacji. Regulacje umowne, których celem jest jedynie określenie sposobu tej reprezentacji, do których należy ustanowienie reprezentacji łącznej, nie naruszają natomiast zakazu przewidzianego art. 29 § 3 ksh i są wiążące w stosunkach zewnętrznych spółki.”

Sąd dokonał więc koncepcyjnego rozróżnienia prawa reprezentacji oraz sposobu reprezentacji, aby wyłączyć wątpliwy rezultat, który wynika z literalnego brzmienia art. 29 § 3 ksh. Ocenę tego, czy jest to rozróżnienie przekonywujące pozostawiam Państwu. Dość powiedzieć, że w świetle przywołanej uchwały umowa spółki może zawierać skuteczny wobec osób trzecich, przykładowy zapis:

„Każdy wspólnik ma prawo samodzielnie reprezentować spółkę, z tym zastrzeżeniem, że do składania oświadczeń woli i zaciągania w imieniu spółki zobowiązań przenoszących kwotę 25 tys. złotych wymagane jest łączne działanie wspólnika 4 oraz któregokolwiek z pozostałych wspólników.”;

 lecz postanowienie:

„Każdy wspólnik ma prawo samodzielnie reprezentować spółkę, z tym zastrzeżeniem, że wspólnik 4 nie ma prawa samodzielnie zaciągać w imieniu spółki zobowiązań przenoszących kwotę 25 tys. złotych.”,

będzie bezskuteczne wobec osób trzecich, czyli taka umowa będzie wiązać spółkę, mimo tego, że praktyczny rezultat obu postanowień jest taki sam, a tak czy siak oba mogą być ujawnione w rejestrze przedsiębiorców.

Ma sens?:) W doktrynie dyskusja trwa…

+ posts

Dr Bartosz Karolczyk, LL.M. Współzałożyciel ssyp.kylos.pl/korpo. Absolwent oraz stypendysta polskich, jak również amerykańskich wydziałów prawa. Entuzjasta komparatystyki prawniczej w obszarze procesu cywilnego. Praktykuje w Warszawie w dziale postępowań spornych kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Regularnie udziela się naukowo oraz społecznie.

Zobacz także
Showing 5 comments
  • Odpowiedz

    A jakie jest Pańskie zdanie w tej kwestii?

    Czy art. 29 § 3 KSH stoi na przeszkodzie zastrzeganiu klauzul umownych, które opisał Pan w poście i tym samym winien zostać uchylony jako „nielogiczny”?

    Czy też może już de lege lata dopuszcza Pan zastrzeganie tych klauzul?

    • Bartosz Karolczyk
      Odpowiedz

      Witam,

      Moje zdanie jest takie, że wykładnia literalna przemawia za poglądem, iż klauzule określające sposób reprezentacji spółki z wykorzystaniem kryteriów przedmiotowych, wartościowych, podmiotowych, geograficznych etc. są niedopuszczalne. Akceptując taką wykładnię przyjmujemy jednocześnie, iż normę ogólną zawiera art. 29 § 3 ksh, zaś art. 30 ksh jest wyjątkiem od tej normy. W konsekwencji, zgodnie z zasadą eceptiones non sunt extendendae, dopuszczalność ograniczenia prawa wspólnika do reprezentowania spółki ze skutkiem wobec osób trzecich obejmuje tylko i wyłącznie dwa przypadki: 1) całkowite pozbawianie tego prawa; oraz 2) reprezentację łączną. Odpada więc zastosowanie rozumowania z większego na mniejsze, które w tym przypadki stanowi wykładnię rozszerzającą.

      Głównym argumentem zwolenników tej wykładni jest ochrona obrotu przed komplikacjami, jakie mogłyby wynikać, gdyby dopuścić całkowitą swobodą w kształtowaniu prawa reprezentacji (ze skutkiem wobec osób trzecich). W istocie jest to przejaw preferencji prostej do zastosowania normy kosztem elastyczności (swobody kontraktowania).

      Niemniej, taka wykładnia i wskazany argument, nie wytrzymują moim zdaniem starcia z rzeczywistością (potrzebami obrotu oraz naturą spółek osobowych). Ponadto, pozbawia ona rejestr przedsiębiorców jakiegokolwiek znaczenia, negując całkowicie jego funkcje. Znane są także inne metody wykładni tekstu prawnego. W rezultacie, w praktyce (w Warszawie) spotkałem się z takimi zapisami zarówno w (zarejestrowanych) spółkach osobowych, jak i kapitałowych, co oznacza de facto akceptację odmiennej wykładni przez sądy.

      Problem jest tego rodzaju, że o ile rezultat uchwały SN jest słuszny, prawidłowość rozumowania w niej zastosowanego jest wątpliwa.

      Niemniej, jeżeli klient chciałby tego rodzaju zapis dotyczący reprezentacji łącznej z zastosowaniem dodatkowego kryterium wprowadzić, doradziłbym, iż jest to kwestia niejednolicie traktowana w prawie. Ponieważ widzę szereg powodów za dopuszczalnością takiego rozwiązania, w konkretnym przypadku nie przeciwstawiałbym się tego rodzaju zapisom. Jeżeli sądowi zapis się nie spodoba, to i tak na etapie rejestracji wezwie do zmiany umowy spółki. Jeżeli zaś chodzi o relacje prawne spółki, to koniec końców, sprawy wątpliwie i konfliktowe oprą się o sąd.

      Załóżmy, że mamy w umowie zapis o reprezentacji łącznej z zastosowaniem dodatkowego kryterium, który jest ujawniony w rejestrze przedsiębiorców. Umowę podpisują prawidłowo dwaj wspólnicy. Jeżeli którakolwiek ze stron chciałaby wyjść z umowy „pod pretekstem”, wówczas twierdzenie o nieważności postanowienia umowy spółki nie ma żadnego znaczenia, bo umowa jest tak czy siak ważna ze względu na ustawową zasadę jednoosobowej reprezentacji. Jeżeli umowę podpisuje „w złej wierze” nieprawidłowo tylko jeden wspólnik, wówczas umowa będzie nieważna. Ze względu bowiem na funkcję rejestru i przepisy ustawy o KRS – ani kontrahent, ani spółka nie może, moim zdaniem, skutecznie, rzetelnie i bez narażania się na śmieszność twierdzić w procesie, że: 1) podpisał(a) umowę, bo był(a) przekonana, że zapis w umowie spółki jest bezskuteczny wobec osób trzecich, toteż dwa podpisy nie były wymagane; 2) nie wiedziała o zasadzie reprezentacji. Innymi słowy, sądzę, że strona, która twierdzi, iż umowa jest nieważna, sprosta ciężarowi dowodu w tym zakresie. W konsekwencji, umowa się nie ostanie. Jest to rezultat słuszny. Zarówno wspólnik działający z naruszeniem umowy spółki, jak i kontrahent spółki, wiedzieli bowiem, iż działają wbrew postanowieniom umowy spółki, toteż przyjęli ryzyko. Taki rezultat chroni również pozostałych wspólników. A co z rzetelnym kontrahentem? Cóż, nikt nie może zasłaniać się nieznajomością danych w rejestrze oraz czerpać korzyści z braku staranności przy prowadzeniu własnych spraw, a tak należałoby w tym kraju zakwalifikować brak weryfikacji zasad reprezentacji przy zawieraniu umowy.

      A jakie jest Pana zdanie?

      Pozdrawiam,
      BK

  • Odpowiedz

    Moje zdanie jest odmienne. 🙂 Na tyle odmienne, że pozwolę sobie w ciągu kilku tygodni napisać na LawBlog.pl artykuł polemiczny wobec Pańskich tez.

  • Szymon Syp
    Odpowiedz

    Panie Doktorze, zachęcamy do napisania polemiki na Korporacyjnie.pl – zamieścimy ją jako tekst gościnny:) Pozdrawiam

  • Paulina P
    Odpowiedz

    Proszę Pana – nie mogę czytać tego artykułu. Jeden wielki chaos. Po drugie „zapis” – powinien pan wiedzieć, że to termin prawa spadkowego. Po trzecie: w niczym mnie pan nie przekonał do swojej tezy.

Dodaj swój komentarz

Ustawa o obligacjach. Komentarz
MAR. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie nadużyć na rynku. Komentarz
Prawo Pocztowe Komentarz
Postępowanie cywilne po nowelizacji. Komentarz dla pełnomocników procesowych i sędziów