do Newsy, Spory korporacyjne

Dzisiaj mamy smaczek. Nie tylko dowiadujemy się jak (rzekomo) wygląda praca w firmie, która zamierza stworzyć A.I., ale możemy także dowiedzieć się czegoś o prawie procesowym (słonecznego) stanu Kalifornii.

Czego dowiadujemy się z lektury uzasadnienia pozwu, opartego zasadniczo na zarzutach naruszenia przepisów prawa pracy?

Otóż Google (rzekomo) szpieguje swoich pracowników. Co więcej, Google zabrania pracownikom ujawniania organom regulacyjnym, organom ścigania, jak i prawnikom Google, informacji, które mogą być dla Google potencjalnie szkodliwe. Ba, chcesz napisać książkę o pracy w Dolinie Silikonowej? Maszynopis musi dostać „okejke” od Google albo wylatujesz z roboty. Problem leży  w tym, że każda informacja dotycząca Google a pochodząca z miejsca pracy jest, według wzoru umowy o prace stosowanego przez Google, informacją poufną (np. jakie płatki śniadaniowe Google zapewnia pracownikom).

Według theverge.com ekspozycja finansowa wynikająca z tego pozwu to prawie 4 miliardy (!) dolarów, Każdy pracownik Google (a jest ich 61 tysięcy) może potencjalnie otrzymać prawie 15 tys. USD. Jednakowoż, 75% tej kwoty otrzyma stan Kalifornia, ale o tym za chwilę.

Zachęcam Państwa do pobieżnego zapoznania się z pozwem. Można dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy i prawie i praktyce procesowej w stanie Kalifornia (a więc nie mówimy o prawie federalnym).

334736972-John-Doe-vs-Google-Inc

Co zwraca uwagę:

1) Pozew wpłynął faxem;

2) Złożenie pozwu potwierdza pieczątka i podpis sekretarza sądu, tu konkretnie zastępcy sekretarza (adnotacja nie jest anonimowa);

3) Brak oznaczenia WPS albo opłaty od pozwu (pozew dot. kwoty powyżej 25.000 USD podlega stałej opłacie 450 USD)

4) Podstawa prawna pozwu to kalifornijski Private Attorneys General Act 2004 (PAGA), czyli ustawa, która pozwala na pozywanie pracodawców za naruszenia przepisów stanowego kodeksu pracy.

Każde naruszenie może kosztować pracodawcę do 100 USD. Tę kwotę mnoży się następnie przez liczbę pracowników, których pracodawca zatrudnia.  Jeżeli więc w pozwie jest 12 zarzutów, to już z tego wynika ekspozycja Google do kwoty 72.000.000 USD. Na tym nie koniec. Kara może wynieść do 200 USD za każdy dzień naruszenia, maksymalnie za okres roku, jeżeli naruszenie trwało dłużej niż jeden dzień. Wychodzi prawie 4 miliardy USD.

Co istotne, kara, którą ostatecznie orzeka sąd, dzieli się w proporcji 75-25. 75% idzie do kasy stanowej, 25% idzie do kieszeni pracowników, których prawa zostały naruszone.

Wreszcie, zwracam Państwa uwagę na oznaczenie powoda, Joe Doe. Joe Doe to amerykańska formuła na Jana Kowalskiego. Krótko mówiąc, powód nie jest wskazany z imienia i nazwiska. Przepisy PAGA pozwalają bowiem chronić tożsamość pracowników, którzy inicjują postępowanie na podstawie tej ustawy.

W Polsce pracodawcy mają pod górkę?

5) Czy odnaleźli Państwo część po naszemu zwaną petitum? Jest na samym końcu, przed podpisem.

Czego domaga się powód? Kar za każde naruszenie zgodnie z przepisami PAGA, kosztów procesu (opłaty i koszty zastępstwa), odsetki, właściwej i uzasadnionej ochrony prawnej, wedle uznania sądu. Brak jakichkolwiek kwot.

6) Wreszcie, forma dokumentu. Podoba mi się i robi wrażenie. Jest ściśle określona. Odsyłam do Reguły 2.100 i kolejnych California Rules of Court, czyli regulaminu sądów powszechnych stanu Kalifornia. Regulamin określa formę i format dokumentów, które zamierzamy złożyć w sądzie: czcionkę, jej wielkość, interlinię, kolor, marginesy, jakość wydruku, format pierwsze strony, to, jak dokument ma być podzielony na sekcje (osobne dla każdego zarzutu albo twierdzenia obronnego), itd. itp.

Food for thought?

Informacja za: http://www.theverge.com/2016/12/20/14033044/google-lawsuit-confidentiality-practices-spying-program

p.s. Gdyby ktoś z Państwa chciałby się dowiedzieć więcej o „procesie amerykańskim” na poważnie, polecam tę książkę 🙂

+ posts

Dr Bartosz Karolczyk, LL.M. Współzałożyciel ssyp.kylos.pl/korpo. Absolwent oraz stypendysta polskich, jak również amerykańskich wydziałów prawa. Entuzjasta komparatystyki prawniczej w obszarze procesu cywilnego. Praktykuje w Warszawie w dziale postępowań spornych kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Regularnie udziela się naukowo oraz społecznie.

Zobacz także

Dodaj swój komentarz

Ustawa o obligacjach. Komentarz
MAR. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie nadużyć na rynku. Komentarz
Prawo Pocztowe Komentarz
Postępowanie cywilne po nowelizacji. Komentarz dla pełnomocników procesowych i sędziów