Szczegółowy przebieg prac nad obecnie negocjowaną umową pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi dotyczącą Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP) nie jest ujawniany opinii publicznej, dlatego nie znane są również szczegóły projektu umowy.
Spodziewane przyjęcie umowy przez Komisję Europejską, a następnie zatwierdzenie jej przez Parlament Europejski skutkować będzie automatycznym wejściem jej w życie na terenie całej Unii Europejskiej, bez konieczności ratyfikowania jej przez poszczególne państwa członkowskie. Trudno więc dziwić się emocjom towarzyszącym po obu stronach Atlantyku (a także w innych częściach świata) kolejnym rundom prowadzonych negocjacji, zwłaszcza zważywszy na fakt, iż oba rynki to około 40% światowego PKB i 30% światowego handlu.
Skąd biorą się europejskie obawy przed skutkami TTIP i czy istnieje zagrożenie dla niektórych sektorów?
Trudno zgadywać jaki będzie ostateczny kształt TTIP po zakończeniu procesu negocjacyjnego, który ostatnio – po raz kolejny – uległ przedłużeniu i nie zakończy się raczej przed końcem 2016 roku (przede wszystkim ze względu na duży sprzeciw społeczny w Niemczech, Austrii i Luksemburgu). Niektóre branże przemysłu i gałęzie gospodarki mogą być narażone na skutki zniesienia barier w wymianie handlowej z USA. Obawy te powstają przede wszystkim z nieznajomości treści proponowanej regulacji. Po części winne są temu same władze (tak amerykańskie, jak i unijne), które nie ujawniają przedmiotu prowadzonych negocjacji. Mając powyższe na względzie, trudno jednoznacznie ocenić, które branże są w największym stopniu zagrożone, a które w największym stopniu zyskają na zniesieniu barier w wymianie handlowej z USA. Można natomiast przyjąć, iż TTIP będzie – zgodnie z założeniami – generalnie korzystna dla wszystkich, po obu stronach Atlantyku.
Czy Polska może skorzystać na TTIP?
Polska może skorzystać na TTIP zarówno poprzez ułatwienie dostępu do kapitału amerykańskiego, jak i otwarcie rynku amerykańskiego na polskie produkty. Co więcej, ochrona zapewniana inwestorom (przede wszystkim przez klauzulę ISDS) gwarantuje przestrzeganie zasad i standardów przez państwo przyjmujące, co także wywierać będzie swój pozytywny wpływ. Przeciwnicy TTIP sygnalizują obawy, iż relatywnie niska konkurencyjność polskich firm i towarów uniemożliwi im zauważalne zwiększenie polskiego eksportu na rynek USA. Wskazują oni jednocześnie, iż dopuszczenie do nieograniczonej konkurencji ze strony amerykańskich korporacji nasili konkurencję na rynkach krajów Unii Europejskiej, co skutkować będzie dalszą presją na redukcję płac pracowników, a także na przenoszenie działalności gospodarczej do innych regionów świata, gdzie płace są niskie, a także obowiązują niższe standardy dotyczące ochrony środowiska.
Komentatorzy wskazują, iż na zniesieniu barier pozataryfowych (np. uzyskiwaniu certyfikatów i zezwoleń na wejście na konkurencyjny rynek) oraz środków pozataryfowych (licencji, pozwoleń, homologacji, które zwiększają cenę produktu na rynku docelowym) zyskają w szczególności te kraje, które mają relatywnie duży sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Obniżenie stawek celnych oraz uproszczenie regulacji i przepisów powinno stanowić bardzo istotne ułatwienie dla możliwości zaistnienia przez podmioty europejskie (polskie) na rynku amerykańskim. Mniejsze wydatki na opłaty celne lub opłaty administracyjne ułatwią graczom na rynku, chcącym rozpocząć prowadzenie działalności w USA, czy też zwiększenie zakresu prowadzonej tam działalności, dokonanie inwestycji, bądź zwiększenie inwestycji, co powinno z kolei wpłynąć pozytywnie na możliwość zwiększenia przez nie zatrudnienia.
Podnosi się także, iż na wejściu w życie TTIP skorzystają branże, które dziś płacą przy eksporcie do USA relatywnie wysokie cła, a więc przemysł chemiczny, kosmetyczny, drzewny, papierniczy, jak też sprzętu transportowego. Pojawiające się protesty wobec TTIP dotyczą przede wszystkim kwestii zamówień publicznych, kryteriów dotyczących minimów socjalnych czy środowiskowych, czy też ograniczenia regulacji dotyczącej europejskiego prawa chroniącego konsumentów.
Pozostaje liczyć na to, iż TTIP stanie się instrumentem prawnym równoważącym interesy zagranicznego oraz polskiego rynku, a liberalizacja obowiązujących ograniczeń stanie się szansą na rozwój dla polskich przedsiębiorców, być może porównywalną jedynie do otwarcia gospodarczego Polski w roku 1989.
Implikacje prawne wejścia w życie TTIP
TTIP obejmować ma swoim zakresem bezpośrednio lub pośrednio większość sektorów gospodarki, przez co w bardzo istotny sposób wpływać będzie na każdy kraj członkowski oraz jego społeczeństwo. Najszerzej komentowane pozostają obecnie regulacje dotyczące zabezpieczenia socjalnego pracowników na rynku UE oraz USA, swobody przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi, ochrony rynku rolnego, żywności modyfikowanej genetycznie, jak również zasad uczestnictwa w przetargach publicznych.
Szczególne istotne znaczenie odgrywa jednak kwestia zasad rozstrzygania sporów mogących powstawać w wyniku obowiązywania TTIP, w tym zwłaszcza t.zw. klauzula ISDS – która zapewniać będzie ochronę inwestycji zagranicznych o wiele dalej idącą, aniżeli robi to dotychczasowe prawodawstwo krajowe poszczególnych państw.
Przeciwnicy TTIP twierdzą, iż stawiać ona będzie korporacje na równi z władzami, co skutkować może koniecznością wypłaty przez państwa – strony umowy z pieniędzy podatników ogromnych odszkodowań wobec korporacji, często mogących sięgać wielomiliardowych kwot. Co więcej, klauzula ISDS miałaby w istocie dawać podstawy do preferencyjnego traktowania firm zagranicznych oraz – w konsekwencji – ich przewagi na firmami krajowymi, które nie posiadając uprzywilejowanego statusu „inwestorów” nie mogłyby podnosić roszczeń odszkodowawczych wobec państw. Jak często podnosi się przy tym, „małe” kraje (rozumiane przede wszystkim jako kraje „słabsze ekonomicznie”) wygrywają znacznie mniej sporów opartych na klauzuli ISDS aniżeli kraje „duże” („silniejsze ekonomicznie”). Świadczyć to mogłoby o tym, że obowiązywanie klauzuli ISDS jest niekorzystne przede wszystkim dla tych krajów, które nie są w stanie obronić się (czy to na etapie wyboru arbitra, czy to na etapie prowadzenia postępowania arbitrażowego) przed krajami, których siła nacisku jest większa. Przyjęcie takiego twierdzenia musiałoby oznaczać uznanie, że klauzula ISDS obowiązująca w umowie międzynarodowej skutkuje brakiem równości stron sporu (a więc państwo vs inwestor), ale także, w konsekwencji, inwestorów pochodzących z poszczególnych państw – stron umowy międzynarodowej (TTIP).
Wskazywane wyżej wątpliwości i obawy uznać jednak należy za wyolbrzymione. Klauzula ISDS zapewniać ma bowiem ochronę inwestorowi – przedsiębiorcy wchodzącemu na nowy dla siebie rynek, przed nieprzewidywalnymi i krzywdzącymi działaniami państwa w którym czynione są inwestycje. Przyjęcie takiej klauzuli ułatwia więc przedsiębiorcom ochronę swoich uzasadnionych interesów, a nie stwarza preferencyjnych warunków dla obcych przedsiębiorstw: rozumianych jako warunki, które mogłyby być nieosiągalne dla przedsiębiorstw krajowych.
Jakie są szanse na szybkie zawarcie porozumienia?
Dokładny zakres implikacji prawnych wejścia w życie TTIP będzie znany dopiero po przedstawieniu opinii publicznej pełnego tekstu TTIP oraz przyjęciu jej przez Komisję Europejską i zatwierdzeniu przez Parlament Europejski. Celem przyjęcia poufnego trybu rozmów było ograniczenie możliwości wywierania wpływów oraz lobbingu ze strony poszczególnych grup interesów.
Nikt już chyba nie ma złudzeń, że TTIP zostanie wynegocjowany przez końcem kadencji Prezydenta Obamy. Oznaczać to w praktyce będzie, że przyjęcie TTIP zostanie odłożone w czasie na dłużej – prawdopodobnie co najmniej kilka kolejnych lat. Stawia to pod znakiem zapytania, czy TTIP w ogóle uda się wynegocjować – niepowodzenie w tym zakresie byłoby zarówno porażką administracji amerykańskiej, jak i unijnej.
Dr Marcin Asłanowicz,Partner w kancelarii Wolf Theiss w Warszawie kierujący praktyką sporów sądowych i arbitrażowych. Jego specjalizacja obejmuje także prawo cywilne, handlowe, prawo spółek. Doradza klientom m.in. w sporach z zakresu prawa spółek, prawa nieruchomości i prawa budowlanego oraz reprezentuje ich przed polskimi sądami powszechnymi, Sądem Najwyższym, stałymi sądami arbitrażowymi oraz sądami arbitrażowymi ad hoc (zarówno w Polsce i zagranicą). Uzyskał stopień doktora nauk prawnych w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Przed dołączeniem do Wolf Theiss, współpracował przez niemal 20 lat z Baker & McKenzie oraz Clifford Chance. Często występuje w roli prelegenta podczas prestiżowych konferencji, jest również autorem wielu publikacji o tematyce prawnej. Marcin Asłanowicz jest wpisany na listę radców prawnych od 2002 roku. Płynnie posługuje się językiem angielskim i hiszpańskim.